2 listopada 2014

Nowe rozdziały 27.10 - 2.11.2014

Wszystkie razem i każde z osobna zapraszają:

Rozdział III
 – Jak mi się nie chce... Wysłali tu na pewno kilku osłów, którzy i tak nie mają pojęcia o prawdziwej siatkówce. Jeszcze będą się mądrzyć. Właśnie, podaj później Nat swój rozmiar ubrań i buta, dostaniesz na mecz swój oficjalny dresik.
Ania pognała przodem, a Paulina znowu stanęła oko w oko z wiecznie obrażoną panią z recepcji, która miała dać jej kartę magnetyczną. Kiedyś myślała, że panie z dziekanatu na uczelni są wredne, teraz tęskniła za ich znudzonymi minami.
Gdy już wymieniła uprzejmości z panią recepcjonistką, udała się do swojego gabinetu. Przed drzwiami stał bawiący się swoim telefonem Buszek.
- Coś się stało? - zaniepokoiła się widokiem siatkarza przed swoim biurem jeszcze przed treningami.
– Mam nadzieję, że to tylko efekt spania na tym samym boku. Szyja mnie boli jak sam skur... bardzo. Nie mogę nawet ściągnąć sam koszulki.
– Zaraz temu zaradzimy - Paulina otworzyła drzwi i gestem zaprosiła siatkarza do środka.

Są wybory konieczne, których nikt nie zrozumie...
Chłopak westchnął głośno i zadzwonił do drzwi. Przez dłuższy czas nikt nie otwierał i dopiero kiedy zadzwonił po raz drugi, w oknie na górze zaświeciło się światło. Po niecałej minucie drzwi otworzyła wysoka Azjatka, otulająca się czarnym prześwitującym szlafrokiem.
-Czego chcecie?-Rzuciła opryskliwie, mierząc nas dwóch wzrokiem.
-Jesteśmy znajomymi Jeana, ale ostatnio straciliśmy z nim kontakt...Mogłaby pani pomóc nam się z nim jakoś skontaktować?-Spytał uprzejmie Robert nie zwracając uwagi na pogardliwą minę Azjatki.
-Towarzyszę mu tylko w trakcie gry w karty, nie jestem jego sekretarką!-Oburzyła się.-I proszę mnie więcej nie nachodzić!-Dokończyła chcąc zatrzasnąć nam drzwi przed nosami, ale wysunąłem przed siebie stopę, skutecznie jej to uniemożliwiając.-Jeżeli mnie nie zostawicie, zadzwonię po policję!
-Chyba nie będzie takiej potrzeby.-Oświadczył Robert wyjmując z za koszulki odznakę i pokazując ją kobiecie.-Agent Robert Brown, zechce pani z nami?-Spytał oficjalnie i nie czekając na zgodę ruszył w kierunku drzwi.

Rozdział 11 [Zrób coś, żebym miał do ciebie szacunek]
Stiles zmuszony spojrzał na mówiącego, czując jak do oczu napływają mu łzy.
– R-rozumiem. – Wyjąkał i lekko trzęsąc się zacisnął szczękę z całej siły.
– Rozumiesz?! Nic kurwa nie rozumiesz. Zdaje mi się, że czasami zapominasz sobie kto rządzi w tym domu. – Szarpnął go mocniej za włosy, na co chłopak syknął krzywiąc się.
– Dobra przepraszam! – Wykrzyczał łamanym głosem na skraju płaczu.
– Mam w dupie twoje przeprosiny. Staram się jak mogę żebyś wyrósł na normalną osobę, ale nie! Tato, te zajęcia nie mają sensu. Tato, ten zawód jest do niczego. – Nabrał głęboki, drżący oddech i kontynuował. – Chcesz, żeby odnosić się do ciebie z szacunkiem? To zrób coś, żebym miał do ciebie szacunek. – Wypowiadał każde słowo wolniejszym tempem. – To ty masz odnosić się do mnie z szacunkiem. Czy to, kurwa, jasne?! – Wykrzyczał potrząsając nim, i spiorunował go rozwścieczonym wzrokiem. Szarpnął go za trzymany fragment koszulki i energicznym ruchem pchnął go na podłogę.

 Rozdział 7 - Nieruchomi -
W pewnym momencie poczuł czyjąś obecność. Zdawało mu się, że ktoś wszedł do jego pokoju. Robił to bardzo cicho. Gdyby nie skrzypienie parkietu nawet by się nie zorientował. Ten ktoś podszedł do łóżka i coś na nim położył. Oryan uchylił powieki. Zobaczył ciemną sylwetkę, która zbliżyła się do szafki stojącej nieopodal. Nagle pokój rozjaśnił ogień płynący ze świeczki. Oryan, który już dawno nie widział światła sapnął i zakrył oczy dłońmi.

rozdział 7
Podobno ładnie się ubrali. Facet w pomalowanej zbroi z blachy a drugi? Jak mu tam kapitan Ameryka, co za kretyn mógłby się ubrać w coś takiego?
– Ty.– Wszyscy odwrócili głowy w stronę Chantal, która do tej pory siedziała cicho i uważnie przysłuchiwała się całej debacie. Powoli wstała co spowodowało u mnie ogromne zdziwienie. Byłem przekonany, że nie udziela się w rozmowach, jest skryta i nieśmiała. Zauważyłem, że chłopak siedzący z nią w ławce złapał rudowłosą za nadgarstek jakby w obawie, że ona również dołączy do Lizz, jego przypuszczenia stały się słuszne, ale gdy tylko Chantal wyszła z ławki zrobił to samo i oboje stanęli przed klasą. – Nie ważne jak wyglądali, ważne jak walczyli, większość z was ma gdzieś swój kraj. Boicie się własnego cienia.
– Już nie powiem, kto się tutaj boi, dziwko.– Wstałem i szybkim krokiem podszedłem do chłopaka patrząc na jego piegowatą twarz.– Nie przeproszę... odwal się!– Warknął jakby przewidując to co chcę uzyskać. Nie ruszałem się z miejsca nadal stojąc nad brązowowłosym.– Chcesz mnie przelecieć?
– Od tego jest Gabriele.

Oneshot: Mission Hack Love
 Akane Mikoto w wieku siedemnastu lat zakochała się w nowym koledze z klasy. Podczas Noworocznego festiwalu złamał jej serce nie zjawiając się. Dzisiaj jest za to międzynarodowym, anonimowym hackerem. Co się stanie gdy Akane znowu spotka swojego kolegę?

 Rozdział 1 cz 2
Deszcz dudnił o oprawione w drewnianych ramach szyby. Biała farba w niektórych miejscach odpadała ze starości, a zimne powietrze przedostawało się w miejscach, gdzie dawno nie wymieniane uszczelki przestały pełnić swoją rolę.
Siedziałam na parapecie z nogami wyciągniętymi wzdłuż kamiennego blatu. Moje gołe stopy dotykały ściany w kolorze delikatnej żółci. Na lewym udzie czułam delikatny powiew chłodnego, jesiennego wiatru. Wpatrywałam się w widok za oknem. Nie zabrzmi to najrozsądniej, ale lubiłam być chora. Całe dnie spędzałam wtedy u dziadków, bo rodzice pracowali od rana do wieczora. Miałam dużo wolnego czasu, więc czytałam, grałam z dziadkiem w szachy i warcaby, a z babcią robiłam ciasteczka z cynamonem lub kakao. Kiedy zabierałyśmy się do pieczenia, dziadek momentalnie opuszczał kuchnię. Doskonale wiedział, ze wtenczas to tylko i wyłącznie kobiece królestwo. On mógłby tylko wpaść i zamoczyć palec w słodkiej i surowej masie.

rozdział 14
Mężczyzna zacisnął szczęki. Z jego ran ciągle wypływała lepka krew. Starał się zignorować wszystkie rany i ból, bo wiedział, że dość szybko się zregeneruje. Przycisnął dłoń do śladu po pazurach na jego torsie, która bolała nie miłosiernie. Podpierając się ręką o ścianę doszedł do łazienki. Nie fatygował się ze ściąganiem ubrań, od razu wszedł pod prysznic. Lodowate krople wody zmywały lepką ciecz z jego ciała i koiły pulsujące rany. Dopiero teraz zdjął z siebie już mokre ubrania. Przejechał dłońmi po zmęczonej twarzy. Nie tak wszystko miało się potoczyć. Wiedział, że coś się spieprzy, ale nie spodziewał się, że jego plan diabli wezmą. I to tylko przez jedną głupią wpadkę teraz będzie musiał złamać pierwszą zasadę swojego planu; prosić o pomoc Dereka lub..... Allison.

R. 14. ` Jedno wielkie przemijanie
Minęło sześć miesięcy. Sześć miesięcy bólu, cierpienia i godzenia się z faktem, że najważniejsza osoba w życiu Demetrii odeszła na zawsze, odnalazła swój przystanek. Kto stał się dla niegdyś twardej i nieugiętej nastolatki ukojeniem w tych trudnych chwilach? Jak wygląda jej świat pozbawiony kogoś tak niezastąpionego? Jak Eddie i Maddie znoszą sytuację, która zmieniła ich dom o sto osiemdziesiąt stopni? Wszystko to w najnowszym, czternastym rozdziale Forbidden Feeling.
,,Nie odezwałam się, bo wiedziałam, że ma rację. Nie umniejszało to jednak bólu, który towarzyszył tej wiedzy. Powinnam była wytłumaczyć młodszej siostrze, o co w tym wszystkim chodzi. Powinnam była wyjaśnić jej, że życie to jedno wielkie przemijanie.''

37. Love's bright light
Znowu winda. Znowu rozmyślanie.
Było ciekawie, aczkolwiek..to nie do końca dla mnie. Nie chciałabym tak żyć: impreza co tydzień. Nie potrzebuję bywać na nich aż tak często. Te dwie ostatnie wystarczą mi na bardzo długo. Chcę już wylądować w ramionach mojego mężczyzny. Opuszczam windę, szukam pokoju Grimma. Idę powoli, rozglądam się uważnie. Nikogo nie ma na korytarzu. Wchodzę do jego pokoju. Nie ma go. Jest za to jego torba i ubrania leżące na fotelu. Słyszę znaną melodyjkę. Grimm dzwoni!
-Tak?
-Jesteś w pokoju?
-Czekam na pana.
-Wchodzę do windy. Za minutę będę. Zapukam trzy razy- Rozłącza się.
Och, nareszcie!
W końcu otwieram drzwi, i do środka wchodzi mężczyzna, którego szalenie pożądam. Robię kilka kroków do tyłu.
-Hej.- Mówi, unosząc kilka razy brwi.
-Hej.- Odpowiadam i odgarniam kosmyk włosów za ucho.

Rozdział 24: "Różdżka i kociołek."
 Całą czwórką przemierzali korytarze zamku, James co chwila pokazywał mu nowe dziewczyny albo zatrzymywał się, aby zamienić z nimi dwa zdania. Z jedną nawet umówił się na randkę. W Wielkiej Sali usiedli koło grupki rozchichotanych Gryfonek, a nie jak zwykle naprzeciwko Evans, co jeszcze bardziej zbiło go z tropu. Na twarzach Remusa i Petera też malowało się zdziwienie.
-Mam randkę z tą małą- obwieścił zadowolony z siebie Potter, kiedy szli do Pokoju Wspólnego.
-A nie umówiłeś się, z Puchonką przed śniadaniem?- zauważył Remus.
-Też- odparł niezrażony.
-A co z Evans?- spytał Syriusz.
-Jaką Evans?
-Nie rób se jaj Rogaczu, Rudą Evans.- James spojrzał na niego nierozumiejącym wzrokiem.
-Tą Evans.- Brunet złapał głowę przyjaciela w ręce i odwrócił w stronę Lily, która parę stóp przed nimi szła z koleżankami.
-Przecież ja nie lubię rudych- stwierdził rozczochraniec, jakby to było najoczywistszą rzeczą na świecie.

Rozdział 4 - Samantha-
Już jesteśmy - odrzekł Jack po długotrwałej ciszy
Stanęliśmy tuż przed wysokimi i bogato udekorowanymi drzwiami. Po obu ich stronach stały wysokie zbroje, które swoim lekko przerażającym wyglądem dusiły dech w piersiach.
- A dokąd prowadzą te drzwi? - zapytałam
- Już za chwile się dowiesz - uśmiechnął się Jack
Wtem chwycił za klamkę i pchnął przed siebie. Zza drzwi wyskoczyła ogromna ilość światła, zdolna oślepić nie jednego.
- Wchodźcie - zawołał Jack, po czym wkroczył do jasnego pomieszczenia
Stałam w miejscu, myśląc czy tam wejść. Czułam się niezbyt pewnie. Ten średniowieczny klimat źle na mnie wpływał. I jeszcze ta przepowienia wcale nie pozwalała mi się skupić... Ta PRZEPOWIEDNIA, która wcale nie wróżyła nic dobrego.

Rozdział piąty
– Co ty się tak tego szatyna dowaliłaś – usłyszała za sobą głos.
– Zostaw go – dodał ktoś drugi.
– Z nami będzie ci lepiej – dopowiedział ktoś trzeci. Ktoś, kto położył dużą, silną rękę na jej pupie.
– Puść mnie – krzyknęła, bez rezultatu. – Puść mnie. – Nie pomagało, a wręcz przeciwnie. Sprawiło, że napastnik zacisnął uścisk.
Obudziły ją słoneczne promienie, rozejrzała się po pokoju. Przeraził ją jeden, bardzo znaczący fakt: To nie jej pokój.

 Rozdział VIII
Powoli otwieram oczy, mrugając przy tym kilkadziesiąt razy, by przyzwyczaić się do światła. Yus uśmiecha się radośnie starając doprowadzić mnie do porządku, podczas gdy Hana prowadzi mnie za rękę do parapetu, na którym siadamy. Wokół nas kręci się Hiroshi, który przypomina mi teraz małego, zaaferowanego szczeniaczka, który cieszy się z powrotu właściciela. Swoją drogą, ma naprawdę dużo ze zwierzęcia.
- Co się tam stało? Byłaś tam chyba najdłużej i do tego wybiegłaś jakby cię ktoś gonił.
- Bo gonił, chyba...

Rozdział IX
Nareszcie jest! Po długich miesiącach przerwy rozdział IX ujrzał światło dzienne. Nastoletnia Julia uważana jest za inkarnację starożytnej bogini i ma z tym nie lada problem! Dotychczas z trudem udawało się jej nie zdradzać swojej prawdziwej toższamości przed pobożnymi kapłanami, jednak jak poradzi sobie w konfrontacji ze zwykłymi mieszkańcami Ardmoru? Jakby tego było mało, odnaleziono właśnie wcielenie innego boga, a Daniel, jedyny powiernik tajemnicy nastolatki, staje się coraz bardziej nerwowy i skryty. Czy Julii uda się stawić czoło nowym wyzwaniom?

/szósta jest już pewna/
(...) - Jesteś obwiązany papierem! - Anabel zapiszczała, gdy uchylając jedno oko, zobaczyła stojącego Ashton'a, całego w kolorowym papierze, którym obwiązuje się prezenty. W ciągu paru sekund znalazła się obok chłopaka i mocno się do niego przytuliła.
- Tak jak sobie życzyłaś, madam. - ukłonił się, starając się zrobić to jak najlepiej umiał. Anabel zaklaskała dłońmi, szeroko się uśmiechając.
- Myślałam, że już nie przyjdziesz. Było mi smutno. - pogodna twarz Anabel zamieniła się w całkowitą odwrotność poprzedniej. Roześmiane, błyszczące oczy stały się smutne i przygnębione, a uśmiech ukrył się za drgającymi ustami. (...)

01. ~ I choć przeszłość była piękna, nie da się do niej wrócić. Nie da się od tak cofnąć czasu, ni klepsydry z piachem przewrócić.
(...) "- Ale….
Uciszył ją subtelnym pocałunkiem, który ledwo musnął jej zdrętwiałe wargi. Zamrugała kilka razy zaskoczona i szybkim ruchem wplotła swoje palce w jego. Ich dłonie tak idealnie do siebie pasowały…
Lecz mimo to gwałtownie cofnął dłoń i odwrócił się do niej tyłem.
Może dlatego by nie patrzeć na jej wykrzywioną bólem twarz… A może dlatego, by nie zobaczyła łez, których nie był w stanie zatrzymać?
- Żegnaj…
Rzucił cichym, grobowym głosem, który rozniósł się po pustym mieszkaniu donośnym echem, którym wcześniej była muzyka.
Potem słychać było tylko kroki maleńkich stópek, które poruszały się szybkim krokiem. I trzask drzwi… Niemal tak głośny, jak pęknięcie jego serca." (...) 

Never give up!
- Paweł! Mów o co Ci chodzi.
- Nie! - Powiedział stanowczo.
- Dlaczego taki jesteś?
- Niby jaki?
- Dobrze wiesz.
- Może dlatego, że osoba, która jest dla mnie ważna interesuje się innym. Jestem idiotą. Wierzyłem Ci, pomagałem, opiekowałem się. Byłem na każde twoje wezwanie. A Ty? Ty masz mnie w dupie, bo pojawił się jakiś idiota, który zawrócił Ci w głowie. Staram się o Ciebie od czterech lat, a On przyszedł i ma Cię podaną na tacy w trzy dni. To jest sprawiedliwe? Nie. Zastanów się, do kogo się zawsze przytulałaś? Z kim się wygłupiałaś? Kto Cię nosił na rękach? Do kogo dzwoniłaś jak znowu się pocięłaś? Kto rozmawiał z Tobą o Twoich problemach do czwartej nad ranem siedząc na dachu? Pamiętasz jak się śmiałaś? Tylko wiesz ... Nigdy nie miałaś tego pięknego błysku w oku, który masz teraz, ale wytłumacz mi jedno ... Jak to się stało, że tak szybko Cię zdobył? Hmmm? Ma więcej kasy? Jest przystojniejszy?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz