Nowe rozdziały 28.09 - 12.10.2014

Ostatnimi czasy nowe rozdziały znajdziecie na:

Wybór z re­guły pros­ty, zaw­sze go masz. Z na­tury trud­ny, nie zaw­sze dob­rze wybierasz.
 Rzeczywiście, po kilku minutach zrobiło się cieplej, a wręcz gorąco, ale z tego wnioskowałam, ze muszę być już niedaleko. Kiedy blacha była już tak gorąca, że nie mogłam długo trzymać na niej nagich rąk, zobaczyłam przed sobą czyjeś nogi.
-Chyba go mam.-Powiedziałam poprawiając w uchu słuchawkę i pociągnęłam za nogawkę spodni. Musiałam go stamtąd jakoś wydostać, a ciągniecie zwłok za sobą to był jedyny sposób.
-Świetnie! Cofnij się a potem w prawo. Będziesz miała kratkę wentylacyjną. Chyba dasz radę przecisnąć przez nią trupa.-Usłyszałam głos Xandera który nie krył zadowolenia.

Rozdział 2
‒ Liz.‒ Rzuciła szybko, obojętnie nie spuszczając ze mnie wzroku. Wyczekiwała aż zrobię to samo?
‒ Chantal.‒ Odpowiedziałam wymuszając uśmiech na twarzy. Liz nadal się na mnie patrzyła delikatnie mrożąc oczy.
‒ Nie chcesz mieś ze mną do czynienia... nie należę do superbohaterów, raczej do tych, którzy mogą swoje moce wykorzystać przeciwko światu... także tobie donna di fuoco.‒ Wstała pakując się po czym wyszła z sali zostawiając mnie z niewyjaśnionymi przez siebie słowami. Nie miałam bladego pojęcia o co jej chodziło, gdy mówiła że jest zła, oraz dlaczego nazwała mnie kobietą ognia. Znając życie szybko się tego nie dowiem o ile się tak stanie.

 Umowa
-Nic nie możemy. - Zacisnął zęby, ściskając ją jeszcze mocnej, ale tak żeby jej nie skrzywdzić. - W dupie mam taką przyjaźń. Wiesz, czego chcę.
-Proszę, spróbuj. Ze względu na nią. Na tamtą obietnicę. - wyszeptała. Widziała, jak chce zaprotestować. Zbliżyła się o kilka cali i musnęła jego kącik ust. - Proszę.
Patrzyli sobie w oczy ze strachem i bólem. I czymś jeszcze, co nie pozwalało im oddalić się od siebie. Mateusz wiedział, że to, czego chce, zniszczyłoby ich przyjaźnie ale jednocześnie nie potrafił zrezygnować z dziewczyny swoich marzeń. Do tego to okropne kłamstwo.
-Dobrze. - Zgodził się, ale jego serce rozdzierało się na kawałki. - Ale zapamiętaj, jedna obietnica mnie nie powstrzyma. Jeden związek. Sam się nie poświęcę. Jeśli ty z nim nie będziesz od razu zerwę z Klaudią...
- I złamiesz jej serce...
-I złamię jej serce. To zależy wyłącznie od ciebie.

  35. Love's bright light
Przez kilka ostatnich godzin nakręcaliśmy się spojrzeniami, dyskretnymi gestami...wyjątkowo długa gra wstępna. Nie mogliśmy sobie pozwolić na zbyt wiele. Jak powszechnie wiadomo: im bardziej coś jest nieosiągalne, zakazane, tym bardziej się tego pragnie. Z każdą sekundą chęć snu oddala się ode mnie. Chcę posłuchać muzyki. Muszę się wyluzować i pozbyć nieznośnej ciszy. Potrzebuję czegoś uspokajającego i mocnego zarazem. Decyduję się na najnowszy album Lany Del Rey. Włączam płytę i nagle..dzwonek do drzwi.
-Dobry wieczór.- Witam się z moim panem profesorem, który wchodzi do środka, nie odzywa się. Patrzę na jego kuszące usta, które wyginają się w półuśmiechu.
-No co?- Nie uzyskuję odpowiedzi , więc wzruszam ramionami , odwracam się i idę do kuchni. Mam ochotę na schłodzoną wodę.
-Co za wieczór...- mówię sama do siebie, a Grimmjow nadal milczy. Podąża za mną. Słyszę, jak coś upada na ziemię, najprawdopodobniej to jego czarny płaszcz. Jejku, naprawdę nie mógł go powiesić na wieszaku? Na szczęście wczoraj robiłam tu porządki, wszystko lśni. Wyciągam z lodówki wodę mineralną i biorę kilka orzeźwiających łyków. Mmm, od razu lepiej. Przykładam małą butelkę do czoła.
-Na dworze chłód, a ja się gotuję. W pewnym momencie na sali było gorąco, niczym w saunie!- Dalej paplam sama do siebie, a on milczy. Mam nadzieję, że nie jest na mnie zły. Nie ma prawa, byłam grzeczna. Każde skrzyżowanie naszych spojrzeń na balu.. działało niczym uderzenie w moją najczulszą strunę, były upomnieniem. Teraz również odczuwam skutki jego obecności. Jestem gotowa, nie chcę już dłużej czekać.

Welcome to Chicago!
Główne bohaterki powracają do normalnego życia, z którym boleśnie zderzają się. Jakie szczęście, że to tylko chwilowa przerwa od tej całej sprawy z duchem...

http://nowa-w-hogwarcie.blogspot.com/
Rozdział 15 Nieoczekiwany sojusz
- Co tam, gołąbeczki? – Tę chwilę przerwał Scorpius, siadając przy stole.
Nora postanowiła zjeść dzisiejszą kolację ze ślizgonami. Musiała pogadać z Alem bez jego rodziny. A pogardliwe spojrzenia dało się jakoś znieść…
- Nora zastanawia się jak zerwać z chłopakiem – powiedział Al.
Dziewczyna nie mogła w to wierzyć. Rozdziawiła usta z oburzenia i chciała już nawrzeszczeć na chłopaka, za zdradzanie jej tajemnic, ale nie pozwolił jej na to. Wepchnął jej do buzi bułkę.
- Cichajtaj, kobieto. Mężczyźni jedzą.
Nora wypluła pieczywo i powiedziała:
- Albus ma dziewczynę! – Spojrzała triumfalnie na przyjaciela. Jak chciał się tak bawić, to teraz ma za swoje.
- Wiem. – Scorpius patrzył na nich jak na wariatów. Po chwili wzruszył ramionami i zaczął jeść.
- Powiedziałeś mu?! – wykrzyknęła Nora, wstają od stołu. – A mi nie?! Jak możesz?! Wiesz, co… Friendship over!
Albus nie przejął się wybuchem dziewczyny. To były tylko żarty. Ale postanowił ją trochę udobruchać.
Wychylił się z ławki i cmoknął ją w policzek.
- Jutro ci wszystko opowiem. A teraz idź i zerwij z chłopakiem.

Rozdział drugi. Niech ciemność
 Stojąc zaledwie parę centymetrów od siebie, wymieniają się spojrzeniami.
- Możesz mnie wykorzystać do ćwiczeń celności, jeśli chcesz – mówi takim tonem, jakby opowiadał o pogodzie. – Ale chyba nie muszę się bać, bo nie masz zbyt dobrego oka.
Odwraca się i rzuca nożem – broń utyka w samym środku tarczy i przez chwilę lekko drży.
- Albo możesz mi pozwolić, żebym cię potrenował – patrzy z powrotem na dziewczynę. – Bo ja mam bardzo dobre oko – jeszcze raz wykonuje tę samą czynność; szybkim tempem idzie w kierunku tarczy i wyciąga nóż. – Tylko powiedz, że będziesz ze mną trenowała.
Poddaje nóż. Pani Daismontch wstrzymuje oddech. Boi się poruszyć. Czuje, że jest świadkiem czegoś ważnego, a zarazem dziwnego.
Phoenix wyciąga rękę, by złapać za rękojeść noża. Nie spuszcza wzroku z twarzy Alex’a, na której da się zauważyć nikły uśmiech. Nie mija sekunda, kiedy kąciki ust dziewczyny zaczynają wędrować ku górze.
- Będę z tobą trenowała.

http://erdhallia-rod.blogspot.com/
Rozdział 6 - Błędy -
Błądziła wzrokiem po górach jakie formowały pod nią chmury i wybrała jedną z największych. Upadła na nią i z cichym warknięciem rozdarła jej kawałek. Zadowolona, rozłożyła się na chmurze i wsadziła swój łeb w powyższy otwór. Z tej wysokości widziała praktycznie całą panoramę tej części zachodniej ćwiartki, której nie odgradzały góry. Skręciła szyją odrobinę w lewo i skupiła się na znalezieniu skrawka rzeki Dore. Gdyby udało jej się to zrobić, wiedziałaby w którą stronę ma zmierzać.

Macieja i Emilii poznania się historia
 - Czego sobie pani życzy, Mademoiselle? – spytał.
- Carbonara – powiedziała błogim głosem. – Spaghetti carbonara.
- Jakieś specjalne preferencje?
- Poproszę podwójną ilość parmezanu. I niech kucharz nie żałuje oliwy! Najlepszej!
- Oczywiście. – Kelner odnotował wskazania klientki i się ukłonił – Danie będzie gotowe za piętnaście minut.
- Zacnie – podsumowała Mademoiselle i odprawiła kelnera. Podziwiała kucharzy za to, że przy zajętych wszystkich stolikach potrafią oni przyrządzić dania tak doskonałe w tak krótkim czasie.
„Restauracja na krańcu świata” oceniana była na sześć gwiazdek na pięć możliwych. Emi nie podzielała tej opinii. Sama dałaby restauracji siedem gwiazdek. Jadła tutaj co najmniej raz w tygodniu. Ze swego domu do restauracji mogła dostać się w łatwy sposób dzięki promom płynącym w górę Lacroussanty. Co prawda taka wycieczka i taki posiłek drogo ją kosztowały, ale dziedziczka Portunialli mogła sobie na to pozwolić.

http://zaslugujesz-na-szczescie.blogspot.com/
"Twilight" po Olkowemu
To nie jest rozdział Lily, na który czekacie. To antyfanfick Zmierzchu z perspektywy Edwarda. Nie jest długi, ale zawsze lepszy niż pustka. Co by było, gdyby Bella padła ofiarą zakładu pomiędzy dwoma wampirami? Co jeśli Cullenowie tylko udają, że ją lubią?
Pozdrawiam!

20. Time Is Ticking
- Hej. - Szepnąłem z bólem. Jej oczy były szeroko otwarte w szoku. Wyglądała tak, jakby chciała mnie zamknąć w uścisku i nigdy nie puścić. Lekki uśmiech wtargnął na moje usta, kiedy patrzyliśmy na siebie tak, jakby minęły lata, w naszym własnym małym świecie.
- Jesteś tutaj. - Powiedziała cicho, upuszczając kij na podłogę.
- Jestem. - Skinąłem głową.
W mgnieniu oka, Jackie podbiegła do mnie i z całych swoich sił, uderzyła mnie w twarz, przez co straciłem równowagę i upadłem na podłogę. Moja szczęka opadła ze zdziwienie, potarłem dłonią mój policzek, żeby ukoić ból po niezwykle mocnym uderzeniu.

just-love-me-chachi.blogspot.com
Part Eight- Thank You
[...]Przypatrywałem się dziewczyna, która mnie zaintrygowała? Tak to chyba najlepsze określenie.
-Proszę.-powiedział szarooki
Odpowiedziałem ciche 'dziękuje' i upiłem łyk alkoholu po czym odstawiłem i spoglądałem nadal na dziewczynę, która dała mi do zrozumienia, że mam iść za nią. Tak więc wstałem i ruszyłem za nią a ona zaczęła 'uciekać'. Ruszała się jak kot. Zgrabnie. Nadal szedłem za nią a ona przyległa do jakiegoś chłopaka po czym oderwała się od niego i ruszyła dalej. Zaczęła przepychać się między ludźmi aż straciłem ją z widoku. Przepchałem się przez ten sam tłum co dziewczyna. I co tam zobaczyłem. Blondwłosa tańczyła bodajże jazz z jakimś chłopakiem. Nagle wszyscy zaczęli piszczeć albo krzyczeć. Spojrzałem we wszystkie strony i dostrzegłem grupkę osób bijącą się z innymi. Zbierały się większe tłumy a blondwłosa piękność nie wiedziała co zrobić. Szybko do niej podbiegłem i pociągnąłem za rękę próbując wydostać nas z tłoku. Nie wiedząc gdzie biec wbiegłem do budki fotograficznej. Milczeliśmy co było najgorsze.
-Dziękuję-przerwała niezręczną ciszę[...]

Rozdział XVI
- Nie no ,szkoda że się nie założyłaś ze mną. Wygraną miałbym jak w banku - powiedział zadowolony i przyciągnął mnie do siebie - Wyglądasz więcej niż seksownie, może preferujesz zostać u ciebie, na przykład w sypialni... - wyszeptał mi do ucha, a mnie przeszedł przyjemny dreszcz.

http://two-sides-of-destiny.blogspot.com/ 
Rozdział 7.
 - Czy to ten sam mężczyzna, którego widziałaś?
Byłam tak zapatrzona w postać, z którą miałam styczność kilka dni temu, że nie zwróciłam nawet uwagi na to, iż drzwi za mną zatrzasnęły się, a Nick Fury stał dokładnie obok mnie. Ledwie dostrzegalnie, kiwnęłam głową, wciąż wpatrzona w przesuwające się fotografie.
- Kim on jest? – spytałam, robiąc krok do przodu. Nie wiedząc czemu zerknęłam na Steve’a. Blondyn poruszył się niespokojnie na krześle i zaciskając szczękę, również wpatrywał się w ekran. I to właśnie on odpowiedział na moje pytanie.
- Nazywamy go Zimowym Żołnierzem. Mieliśmy już nim starcie kilka miesięcy temu, lecz uciekł. Widocznie teraz powrócił i…
- I ma na celowniku moją córkę?! – Tony zerwał się ze swojego miejsca, podchodząc do nas. Spojrzałam na niego krzywo. Serio nazwał mnie głośno „córką”? Coś podobnego. – Co to wszystko ma tak właściwie znaczyć? Ktoś mi to z łaski swojej w końcu wytłumaczy?!

http://igrzyska-phoenix.blogspot.com
Rozdział trzeci. Mój uwodzicielski, przystojny morderca
- To znaczy, że ja też mam trzy. Ale tylko ja, jak do tej pory, zdołałam zabić Zawodowca. Chłopak z Dwójki – mówię, chyba zbyt pewnym siebie tonem. Clark nie wygląda na zadowoloną moim komentarzem, ale Rick i James się uśmiechają.
- Wyczyściłeś już swój nóż? Musimy wracać do obozu, zanim się ściemni.
Nieświadomie oddycham z ulgą.
- Tak, tak – mówi i wstaje. – Chodźmy.
Gdy dochodzimy na szczyt góry, słyszę hymn Kapitolu i oglądam twarze zmarłych. Dziewczyna z odciętą głową, chłopak z Trójki, chłopiec z Dziesiątki, dystryktowa partnerka James’a, para z Piątki, biały chłopiec, i trzy inne osoby, których nie kojarzę.
- Mamy pierwszą wartę – niemal śpiewa mi do ucha, Gray. – Może poznamy się bliżej, co? – szepce. Czuję, że się uśmiecha.
Pewnie to będzie mój morderca. Mój uwodzicielski, przystojny morderca.

you-only-live-once-rosalie.blogspot.com
Chapter One - Time to start a new chapter in my life...
Razem podeszłyśmy i powoli odpakowywałyśmy. Było tam podłużne niebieskie pudełko, które po chwili nie miało przykrywki. Obie otworzyłyśmy szeroko oczy ze zdziwienia. Były tam dwa bilety do Londynu. Spojrzałyśmy na małżeństwo a oni powiedzieli równo.
- Tam zaczniecie żyć od nowa. Dom macie już zakupiony i umeblowany. Wszystko jest gotowe ale czy wy chcecie?-zapytali
Spojrzałyśmy na siebie następnie patrząc na nich. Wstałyśmy i przytuliłyśmy się do nich.
-Oczywiście, że tak! - krzyknęłyśmy.
Czas rozpocząć nowy rozdział w moim życiu.
Ze szczęścia wybiegłam na zewnątrz i krzyczałam z radości.

http://mask-fanfiction.blogspot.com/ 
Rozdział 6
 "Na samą myśl o tym, przeszły mnie nieprzyjemne dreszcze. Niestety istniała taka możliwość, której nie mogłam wykluczyć. Nie znałam ich, a równie dobrze mogli być po prostu niepoczytalni."

http://the-shadow-of-gritmore.blogspot.com
XIII. WSZYSTKIE DROGI PROWADZĄ DO GLOVEMARKS
Latarnia, która oświetlała główną ulicę, zgasła, doprowadzając wąską alejkę do zupełnej ciemności. Daniela raptownie odwróciła się, słysząc czyjeś obcasy stukające o betonowy chodnik. Krok kobiety był powolny, ale zdecydowany i miarowy. Postać – sądząc po odgłosie – kierowała się wprost na nią. W tym samym czasie siedemnastolatka poczuła mocny wiatr, który zwalił ją z nóg. Z każdą chwilą wicher przybierał na sile uniemożliwiając dziewczynie podnieść się z ziemi.
- Daniela Grand, miło mi cię poznać – usłyszała damski głos pełen zadowolenia.
Daniela nie potrzebowała światła, by rozpoznać tę kobietę, doskonale wiedziała kim ona jest. Ciemnoskóra podniosła rękę do góry i stworzyła ognistą kulę rażącą oślepiającym zielonym światłem i zawiesiła ją nad nimi w powietrzu. Szmaragdowe promyki padły na ciemną skórę kobiety, na jej gęstą burzę kręconych włosów, władcze spojrzenie, wydatne usta i zgrabną sylwetkę.

http://tony-rule-the-waves.blogspot.com/ 
Rozdział 15
Pół godziny później, stanąwszy na nabrzeżu, porucznik Vincent przeżył lekkie zdziwienie.
- To chyba nie jest ten samolot, którym lecieliśmy ostatnio? – upewnił się.
- Short 184, człowieku! – odezwał się radosnym tonem Dunmore, dźwigający na ramieniu torbę magazynków. – Mamy je od wczoraj.

alyssa-adams.blogspot.com
Rozdział 17
Ally przewróciła oczami, ale ruszyła z powrotem w stronę grubego pnia. Cień złośliwego uśmiechu wciąż błąkał się po jej wargach, gdy jedna z ustawionych ostrożnie stóp, zsunęła się ze śliskiego fragmentu i Alyssa runęła w dół z cichym, zaskoczonym okrzykiem.
Syriusz błyskawicznie sięgnął do kieszeni, jak na złość nie znajdując w niej różdżki. Zmełł w ustach przekleństwo, rzucając się do przodu, z paskudny przeczuciem, że nie zdąży.

invisible-fanfiction.blogspot.com 
#5 stupid
 -Co się dzieje?-zapytał chłopak z nieukrywanym strachem w oczach.-Dlaczego nie mogę Cię dotknąć?-chciał ponownie złapać moją dłoń, lecz na marne.
-Celaena?-spojrzałam na nią płytko oddychając.
-Przecież jesteś duchem.-powiedziała i wywróciła oczami, jakby to było oczywiste.
-Widzi mnie ale dotknąć to już nie może? To nie ma sensu!-oburzyłam się.
-Z kim rozmawiasz?-blondyn spojrzał na mnie krzywo.
-Z Celaeną.
-Z kim?-uniósł jedną brew.-Przecież jesteśmy tu tylko my.

http://rodzinadenverow.blogspot.com/
Rozdział 10 Część 1
- Jeszcze nawet nie ma siódmej Denver – skarciła mnie. – Gdzie ty chcesz ją zabrać?
- Do szkoły - wzruszyłem nonszalancko ramionami. - Przy okazji może wcześniej byśmy wyskoczyli na kawę.
- Nie wiedziałam, że chodzisz do szkoły i pijesz kawę - odparła. - Może wreszcie znajdzie się w tobie odrobina człowieczeństwa.
Posłała mi lekko drwiący uśmieszek. Odparłem tym samym i nachyliłem się nad nią by móc szepnąć jej do ucha.
- Jeżeli powiadomisz łowców, to na pewno odrzucę resztę człowieczeństwa, które na nowo zagościło w moim życiu dzięki Lexi.
- Grozisz mi? - zwęziła oczy.
- Nie tobie Kornelio - poprawiłem ją. - Przecież obiecałem, że cię nie zaatakuje. - uśmiechnąłem się. - Jednakże, to nie dotyczy reszty łowców.
- Rozumiem - odpowiedziała uśmiechem. - Tak w zasadzie to ja wcale nie chciałam ich powiadamiać o tym. - poklepała mnie po policzku. - Aczkolwiek, oni i tak tu przyjeżdżają, by robić kontrolę. Spodziewaj się ich w najbliższym czasie.
- Nie bój się o moją główkę - zaśmiałem się.

http://straznicy-fantastyki.blogspot.com/ 
Rozdział 3: Magiczna ziemia
 - I tak oto spotykamy się po raz drugi na tej magicznej ziemi. - Postać, do niedawna przyodziana w kaptur, patrzyła na Lindsay zimnymi oczami. Miała krótkie, czarne włosy i urodę około trzydziestoletniej kobiety z lat osiemdziesiątych. Jednak głos miała lekko chrapliwy, jak starsza pani po emeryturze.
- Magicznej ziemi? - wypaliła Karen. Kosmyk włosów zasłonił jej jedno oko, ale drugie aż płonęło gniewem.
Kobieta kiwnęła na jednego z nieznajomych, który nadal trzymał Karen. Z wyraźną niechęcią poluzował uchwyt.
- Możesz mi nie przerywać? - powiedziała spokojnym tonem. - Jak już mówiłam, spotykamy się tu drugi raz. Pewnie macie wiele pytań i zakładam, że nie wiecie kim jestem choć znamy się od urodzenia.
Ukryta kamera, pomyślała Lindsay rozglądając się dyskretnie na wszystkie strony. Musi gdzieś tu być.
-To jakiś żart? - prychnęła, a jakżeby inaczej, Karen.
Nieznajoma ze znudzeniem machnęła ręką i oczy Karen nagle przygasły, a z gardła nie wydobył się żaden dźwięk, choć z przerażeniem wymalowanym na twarzy próbowała coś powiedzieć.
- Irytujesz mnie słońce - odparła kobieta i nabrała powietrza w płuca, gotowa kontynuować. 

http://burzom.blogspot.com/
 8. Stałaś się tym, co straciłem
— A ty rozmawiałeś z Xabim? — zapytałam, niby od niechcenia, ale cisnęło mi się to na usta, odkąd opuściliśmy szpital.
— Próbowałem — odparł, nie odrywając wzroku od drogi. — Ale gadać do niego to jak do ściany. Spytałem, co on wyprawia, ale zbył mnie jakimś fatalnym tekstem, że mam się nie wtrącać… Daj spokój, Carter. To ta żmija robi mu pranie mózgu.
Automatycznie przypomniałam sobie, z jaką oschłością się wczoraj potraktowali, oprócz tego krótkiego momentu, kiedy pokazywała mu zdjęcia moje i Xabiego. Ciekawość wzięła nade mną górę.
— Co się tak właściwie stało między tobą a Nagore? Gdy mieszkała w Anglii, robiłeś za jej oczy i uszy w Madrycie, a teraz zachowujesz się, jakby ci kota przejechała.
— Popełniłem kolosalny błąd, okej? — skwitował wkurzonym tonem. — Tak mi na tobie zależało, że zapomniałem, że Alonso to mój najlepszy przyjaciel. Mogłem sobie ciebie odpuścić, bo nie pomyślałem, że jeżeli Nagore między wami namiesza, to potem znowu owinie go sobie wokół palca i on na tym ucierpi. Mu się wydaje, że ona przeszła wielką, duchową zmianę; to całe gadanie, jak to są ze sobą szczerzy, że kochają siebie i swoje dzieci… — wzdrygnął się. — Mam swoją teorię, co do niej, ale nic nie powiem, dopóki nie będę stuprocentowo pewny, że chcę zniszczyć ten związek. Cóż, o ile ty nie zrobisz tego pierwsza.

http://you-are-all-that-i-can-think-about.blogspot.com/ 
Chapter one || "Every end is the beginning."
 Odbieram od kobiety dokumenty, po czym mocno zaciskam na nich palce. Czuję jak napięcie wzrasta, a krew w moich żyłach zaczyna szybciej pulsować. A więc to już? Pytam sama siebie, nie zwracając uwagi na niepoprawną formę zdania. Pragnęłam tego od zawsze, ale stojąc tutaj, w tym miejscu, niczego już nie jestem pewna. Wątpliwości, niczym ciemne, burzowe chmury, zaczynają kłębić się w mojej głowie, nie dając ani chwili spokoju. Czy podjęłam dobrą decyzję? Czy nie jest zbyt wcześnie? A może lepiej, żebym została w Bostonie? Miliony pytań na minutę, ani jednej odpowiedzi. Gula w moim gardle z sekundy na sekundę staje się coraz większa. Nerwowo przełykam ślinę, raz, później drugi...

http://distress-and-fear.blogspot.com/
Rozdział 12
Chłopak rozglądał się po szkolnym korytarzu. Widać było to co zwykle. Nerdów czytających podręczniki i komiksy, zakochane pary miziające się po kątach. Wszystko było takie zwyczajne, jednak nie kompletne. W tym całym szumie nie było słychać jej cudownego śmiechu. Brunet patrzył na zegarek z cichą nadzieją, że jak się znów odwróci zobaczy szeroki uśmiech na jej twarzy. Wolnym krokiem ruszył w stronę sali do ekonomii. Większość ławek o tej porze była zajęta z wyjątkiem miejsca koło Greenberga i jednej ławki.
Scott zsunął plecak z swojego ramienia i usiadł na krześle. Cały czas wpatrywał się w drzwi jakby naprawdę wierzył, że za chwilę pojawi się w nich brunetka i zajmie miejsce w pustej ławce. Rudowłosa dziewczyna przyglądała się koledze z niedającym się odczytać wyrazem twarzy. Wiedziała co czuje Scott. Może nigdy na własnej skórze nie odczuła jak to jest, ale dość dużo osób w jej otoczeniu to przeszło.

http://sherlockparents.blogspot.com 
Rozsławiony błąd (X)
 - Kolejnym dowodem jest ta zielona karteczka - dodał - Dowiodła, że tylko on kupował ten papier, wiemy, że jej groził. Jest nasz.
- Niepotrzebnie wpakowałam się w tą całą przygodę - bąknęła Rainey i założyła nogę na nogę - To wszystko jest ponad moje siły. Podrzucanie trupa do domu, który ma zaraz spłonąć. Wywożenie przyjaciółki do mojej babci, żeby mogła się ukryć i ta cała akcja konspiracja - westchnęła.
- Masz szczęście, że są jeszcze dźwiękoszczelne gabinety i możesz nam się wyżalić - odparł z przekąsem Holmes i zmarszczył brwi - Ty przynajmniej nie masz tak ciężko jak ja.
- Ciężko? - Pistone uśmiechnął się szeroko - Już nie udawaj James, ty ją kochasz. Jakoś nie widziałem, żebyś miał opory, gdy wspomniała o wszystkim po raz pierwszy.

http://tales-of-many-lives.blogspot.com
Ja tylko chcę poczuć tę chwilę
Ewa nigdy nie była przesadnie złą córką, ale też niezbyt dobrą. Po prostu nie zawsze słuchała rodziców, nie zawsze dotrzymywała obietnic i nie zawsze pamiętała, że miała nie pić tego wieczoru. Co się wydarzy, kiedy przeciętna dziewczyna natrafi na kogoś zupełnie innego?

http://zaslugujesz-na-szczescie.blogspot.com/2014/10/parodii-zmierzchu-czesc-druga.html
 Parodii Zmierzchu część druga
 W zeszłym tygodniu uraczyłam Was częścią pierwszą. Odzew był większy niż pod rozdziałami Lily, więc postanowiłam pisać dalej. Serdecznie zachęcam do czytania. :D

http://najtrudniej-zaufac.blogspot.com/ 
 Jeden dzień oderwany od rzeczywistości
"Zostawiłem ją samą, aby przetrawiła tę wiadomość, i poniekąd po to, żeby nie być na jej linii wzroku ani rzutu. Kiedy wróciłem, nadal siedziała w fotelu, z tym wyjątkiem, że ściągnęła kurtkę. Ja zdążyłem w tym czasie się umyć i przebrać w klubowe dresy. Kucnąłem naprzeciwko niej.
- Pomóc ci ściągnąć buty?
- Żart roku. Zaraz ściągnę, nie dotykaj.
- Nie bądź zła, to naprawdę nie moja wina.
Milczała, wpatrując się w jakiś punkt ponad moją głową. Nie odpuszczałem i nie ruszyłem się z miejsca, dopóki nie zaszczyciła mnie spojrzeniem, a gdy już nasze oczy się spotkały, uśmiechnęła się."

http://dzis-ide-walczyc.blogspot.com/ 
Rozdział II
Dziewczyna uśmiechnęła się nikle. Czuła na sobie jego ciepły oddech, który drażnił jej zmarznięte policzka. Przymknęła oczy i musnęła jego usta z uśmiechem na twarzy.
Przez ten krótki ułamek sekundy czuła ciepło i błogi spokój, ale gdy otworzyła oczy wróciła do szarej rzeczywistości. Rozejrzała się dookoła i odsunęła w momencie, siadając plecami do niego.
Nieustanna walka z samą sobą, doprowadzała ją do czystej nostalgii. Ból, który rozrywał jej serce na drobne kawałki, nie był do opisania.
W jej oczach była tylko obojętność na całą polityczną sytuację. Była przyzwyczajona, że z rąk ludzi kiną setki niewinnych. Twierdziła, że: "jestem teraz w armii, sama ze sobą". Słowa te mobilizowały ją do ciągłych ulicznych zamieszek, ale to jak jej serce kołatało nie było w stanie do porównania, gdy gestapo szarpało ją na mundur.

http://zparyza.blogspot.com
Rozdział 12: Place de la Révolution
- Jasne. – otrząsnęłam się – To naturalne. Będę czekać na wieści.
Nie minęła minuta, a już wpakowywał swoje ubrania do małej, podróżnej walizki. Jeszcze nigdy nie widziałam go w takim pośpiechu. Wyciągnął z szafki paszport, plik pieniędzy i popędził w stronę wyjścia.
- Kocham Cię – pocałował mnie mocno i zniknął za drzwiami. A ja zostałam sama w mieszkaniu, które było tak bardzo obce. Nie miałam pojęcia co ze sobą zrobić. Jakaś część mnie właśnie umierała.

http://draco-elizabeth.blogspot.com/
Rozdział 7: Nie pozwolę ci jej zabić
" (...) Z radością zarzuciła mu ręce na szyję, a on objął ją w talii, przyciągając jak najbliżej. Przerwali pocałunek na parę sekund, aby spojrzeć sobie w oczy; widzieli bezgraniczną miłość. Ich usta znów się złączyły. Dziewczyna czuła się jak w niebie za każdym razem, gdy ją całował; miała wrażenie, że unosi się wysoko w chmury, a wokół nie istnieje nic innego - tylko oni i ich uczucie. Marzyli o tym, by być razem na zawsze, ale wiedzieli, że nie mogą. Dlatego też nigdy nie rozmawiali na ten temat - nic nie planowali, żyli chwilą, która w każdej chwili mogła się zakończyć. Ufali sobie bezgranicznie. Spotykali się prawie codziennie. Całe wieczory spędzali we dwójkę. Czuła się bezpiecznie w jego silnych ramionach. Zupełnie, jakby był jej aniołem stróżem, który nigdy nie pozwoli, aby stała jej się krzywda.
Z niechęcią oderwali się od siebie, uśmiechając się. Uwielbiała, gdy to robił - wyglądał wtedy jeszcze przystojniej, niż zawsze.
- Kocham cię - wyszeptał do jej ucha, a ona poczuła dreszcze.
- Ja ciebie też, Seamus - odparła Astoria, a ich spragnione usta ponownie połączyły się w czułym, namiętnym tańcu."

http://learn-love-again.blogspot.com
#25 "Right here"
-Um, Katie, to dla ciebie – powiedział, wyciągając ją w moją stronę.
-Co, myślisz, że jak dasz dziewczynie biżuterię, to będzie twoja? Phi, grubo się mylisz – odpowiedziałam, odwracając się do niego tyłem i po chwili usłyszałam tylko jego parsknięcie. Na moich ustach mimowolnie wkradł się uśmiech. Wzięłam pistolecik z wodą przymocowany rurką do stanowiska, lekko się przesunęłam i opryskałam trochę Jake’a, po czym przeniosłam moje pole rażenia na mini Jacoba.
-Oż ty mendo! Nie ujdzie ci to na sucho! To jest wojna! Sammy! – krzyknął Jake, oboje rzucili się na pistolety i zaczęli mnie nimi oblewać. Zaczęłam piszczeć, co zwróciło uwagę ekspedientki.

2 komentarze:

Szablon