Nowe rozdziały 15-21.09.2014

W minionym tygodniu nowe rozdziały pojawiły się na następujących blogach:

pat-czyli-ognistowlosa.blogspot.com
Rozdział XXX
- Kim jesteś? – zapytał nieznajomy. Definitywnie nie był stąd.
- A ty kim jesteś? – odpowiedziałam pytaniem na pytanie. Czułam, że nie mogę mu ufać. Czułam, że doskonale wie kim jestem, że tylko się zgrywa. Biła od niego jakaś dziwna siła. A może popadałam w paranoję? Może gdyby odsłonił ten kaptur, gdybym wiedziała z kim rozmawiam…
- Jestem gościem w tym pałacu. Wędrowcem, zmierzającym do celu.
- Jak ci na imię? – Nie znosiłam zagadek ani sekretów, a on ewidentnie coś ukrywał.
- Na imię mi Koniec.

http://tlumaczenie-imonlyhuman.blogspot.com/
Guy Problems
- Co jest kurwa, twoim problemem stary?
- Złamała twoje pieprzone serce do cholery! Ona zrobi to kurwa jeszcze raz! Chcesz znać moje zdanie o tym, kto naprawdę cię rozumie? - Zrobiłem krok do tyłu, przyglądając mu się uważnie. - Jackie cię rozumie.
Zmieszanie przebiegło przez całe moje ciało, a ja rozpaczliwie szukałem w mojej głowie kogoś, do kogo mógłbym przypasować to imię. Brzmiało to tak pięknie-znajomo.
I w tym momencie moje serce zamarło. Moje kolana zmiękły i poczułem jakby zawalił się pode mną cały świat.
Jak mogłem zapomnieć o osobie która pomogła naprawić mi moje złamane serce? 

Rozdział XIV W Pierścieniu tajemnic
- Wojowniczka od siedmiu boleści! Pchała się baba do walki, a jak przychodzi wojna, to ucieka przed odpowiedzialnością. - Po tych słowach splunął pod nogi, nie było wątpliwości, że zauważył to każdy.
Miała już protestować, tłumaczyć się, że to nie tak; że wcale nie ucieka od obowiązku, ale nie mogła... Dotarło do niej, że tak właśnie jest, a świadomość, że znów ucieka jak tchórz, choć już dawno obiecała sobie, że nigdy nie wróci do bycia Sakurą sprzed lat, zaszkliły jej się oczy. Ściągnęła brwi i brakowało tylko, żeby tupnęła nogą, jak za starych dobrych czasów, gdy ktoś wyprowadzał ją z równowagi. W porę jednak się opamiętała, przypominając sobie, że może i jest ostatnim tchórzem, ale jest dorosłą kobieta i nie pozwoli sobie samej pozbawić się resztek godności.
- Jestem w drodze do Konohy – wyznała i choć jeszcze dziesięć minut temu byłoby to kłamstwo, to właśnie teraz doszła do wniosku, że należy pieprzyć Uchihę i pieprzyć bycie bezpieczną na jakimś zadupiu. 

Rozdział 4: Impreza urodzinowa, część 1.
"(..) Niespodziewanie Ślizgon poczuł, że dziewczyna nieco się do niego zbliżyła. Mimowolnie uśmiechnął się kpiąco. Czyżby Carter pchała się prosto w jego ramiona? Smok nigdy nie odmawia, a zwłaszcza pięknym kobietom.
- Carter, cała drżysz - zauważył. Rzeczywiście, dziewczyna czuła dreszcze na całym ciele. Miała jedynie krótki rękaw, a wiatr wiał jak szalony.
- Wiem - odparła krótko.
- Dżentelmen na moim miejscu dałby ci swoją marynarkę.
- Ale nie jesteś dżentelmenem, Malfoy.
- Zdziwiłabyś się - szepnął.
- Czyżby? - spojrzała na niego, uśmiechając się kpiąco. - Udowodnij.
Jej słowa sprawiły, że przygarnął ja do siebie, łapiąc ją w talii. Była taka delikatna i krucha, trzymając ją w swoich ramionach, czuł jednak, że trzyma silną kobietę.
- Cieplej, Carter? - mimowolnie dziewczyna uśmiechnęła się.
- Cieplej, Malfoy."

http://superwhovengerlock.blogspot.com/
Rozdział 3: Krwawy Kapturek
"Czerwony kapturek tak naprawdę nigdy nie był czerwony. Nie planował bycia czerwonym, ani w zamierzchłej przeszłości, kiedy to wszystko się zaczęło, ani nawet teraz, kiedy działo się już zupełnie coś innego.
Właścicielka czerwonego kapturka, również tak nazywana przez swoich przyjaciół, zupełnie niechcący została jego właścicielką. Bo uprzednio czerwony kapturek był po prostu białą pelerynką, a Czerwony Kapturek nazywała się Heather.
***
Padły dwa strzały. Oba pociski trafiły demona w głowę, ale ten wcale się tym nie przejął. Przystanął tylko na kilka sekund. Mężczyzna mógł się tego spodziewać. To w końcu tylko cholerne pociski z solą! Rzucił pistolet w stronę "demona z sypialni", zza pasa wyciągnął coś, co przypominało lekko zakrzywiony kawałek metalu z linką po środku. Chwycił swoją broń na samym jej środku, zwolnił blokady i sięgnął do buta po kilka strzał. Powalił na ziemię troje demonów atakujących od strony kuchni, ostatnią strzałą chciał dobić tego, który wszedł balkonem, ale kiedy tylko się odwrócił, zauważył, ze już nie ma co dobijać. Na dywanie przed nim leżało pięć ciał. "

http://zmieniacz-czasu-victorii.blogspot.com/
6. Dolina Godryka
- Ale się rozpadało – rzekła zaczynając rozmowę. Vicky przytaknęła. - Jestem Bathilda Bagshot – przedstawiła się staruszka. Dziewczyna starała się przypomnieć sobie, czy kiedyś słyszała o tej kobiecie, ale nikt jej o niej nie mówił. - Czemu mieszkasz u Dumbledore`a?
Vicky zmarszczyła brwi. Nie miała zamiaru odpowiadać na tego typu pytania, ale nie chciała także wychodzić z domu w taką ulewę.
- Jestem jego uczennicą – wyjaśniła nie patrząc na kobietę. Bathilda pokiwała głową.
- To dobry człowiek.
- Zgadzam się.
- Znam go od wielu, wielu lat. Poznałam go, kiedy jeszcze był młody i mieszkał tu ze swoją rodziną.

Mask - Rozdział 4 
Nie widziałam nic, poza gęstą, bezkresną mgłą. Nie byłam w stanie dostrzec nawet czubków własnych butów. Wyciągniętymi przed siebie rękoma, próbowałam coś chwycić. Niestety, nic nie znalazłam. Postanowiłam iść do przodu, przed siebie. Stanie w miejscu na pewno nie przyniosłoby żadnych efektów. Czekanie na cud zdecydowanie się nie opłacało.
Widoczność była bardzo ograniczona, ale nieustannie stawiałam kolejne kroki. Uparcie dążyłam do bliżej nieokreślonego celu. Wtem, niespodziewanie, usłyszałam wołanie.
- Lauren! - odezwał się, gdzieś w oddali, znajomy głos.
Rozejrzałam się, w poszukiwaniu twarzy. Szukałam źródła dźwięku. Niestety, nikogo nie widziałam. Pragnęłam, żeby mgła zniknęła.

http://wild-forcee.blogspot.com
Rozdział szósty
- Przy okazji chciałem sprawdzić, czy jest tu może nasza ukochana Katherine Pierce... - uśmiechnął się ironicznie - Spotkałem jedynie jej sobowtóra... hm.. Jak jej było... Elena? Dobrze zapamiętałem, Stefanie?
- Radzę Ci zostawić ją w spokoju... - warknął młodszy Salvatore.
- Spokojnie, w niczym mi nie zaszkodziła, więc jak na razie jest bezpieczna...

Rozdział LXXXIX - "Katharsis"
- Biorę za ciebie pełną odpowiedzialność – powiedziała powoli, ważąc każde słowo jakby mówiła je z pamięci. - Muszę mieć pewność, że nie zrobisz niczego głupiego. Że nie wyjdę na idiotkę próbując ci pomoc. Jesteś wolnym człowiekiem i zrobisz, co chcesz. Zawsze tak robisz. Ale ja już nie mogę, Sasuke. Musisz mi udowodnić, że mogę ci zaufać, ten ostatni raz. Że mnie znowu nie skrzywdzisz. – O co bała się poprosić? Co takiego sobie postanowiła, że po jej postawie widać było, że nawet ona nie wierzy, że to dostanie? Karę dla mnie? Obietnicę? Może chciała, bym ją uroczyście przeprosił? Chyba nie mogło być nic gorszego.
- Czego chcesz? - warknąłem, unosząc wzrok na sufit. Niko zbliżyła się powoli, stając około dwóch metrów przede mną. Jej zielone oczy błysnęły w słabym świetle padającym przez okno, nieustawienie wywiercając dziurę w moich własnych - analizując, pilnując.
- Masz spojrzeć mi w oczy i powiedzieć, że mnie kochasz.

http://paranormalactivityclub.blogspot.com/
Rozdział 3 - Małżeństwa
- Co, gdzie, ja, kiedy? – Dziewczyna obudziła się niespodziewanie, powodując u mężczyzn śmiech. – Kim jesteś? – Zaczęła mu się przyglądać. - Faceci w czerni… Jestem kosmitą?
- Hahaha. – Zaśmiali się cicho, nie mogą już wytrzymać.
- Jestem Flame. Proszę, panienko. – Wciąż ją podtrzymując, dał znać swojemu wspólnikowi, by dał jej do ręki figurkę przedstawiającą złotego smoka.
- To moje. Ufam wam! – krzyknęła na całą ulicę. – A gdzie mój narzeczony? – zapytała się, zaczynając się rozglądać dookoła.
- W samochodzie. Właśnie zamierzaliśmy dać wam ślub.
- A to ty ksiądz… Tego to ja nie wiedziałam. Szczęść Boże. – Skinęła lekko głowę. – Niestety na tacę nie mam. – Pokręciła głową.

pawlilandy.blogspot.com 
Wyznania Assasera: Początki - Prolog
 Assaser zszedł po dwóch stopniach na posadzkę. Okazał się być niższy od Serka.
- Tak. Pewnie jesteś tego godzien. Skoro udało ci się rozwiązać wszystkie zagadki i pokonać wszystkie pułapki, skoro poznałeś sekretne hasło i trafiłeś do naszej tajemnej bazy... Ale czy jesteś na to gotów? Czy dasz radę kontynuować wieloletnie dzieło Assaserów? Czy zdzierżysz odpowiedzialność, jaka będzie na tobie spoczywać? Czy będziesz potrafił dochować sekretów? Czy podołasz fizycznie? - Nieznajomy wciąż się nakręcał, krążąc w kółko pod piedestałem. - Wreszcie - czy dasz radę walczyć z Templamiuszami?
Sergiusz już miał przedłożyć sprostowanie, kiedy Assaser podszedł do niego i spojrzał mu w oczy.
- Na pewno dasz radę. Widzę to w twojej twarzy. A tak z ciekawości - zmienił wyraz twarzy - jak poznałeś hasło?
-...Yhm... chcę sera? Mama mi je podała.

 http://rosalie-marcos.blogspot.com/
Rozdział 4 - Pierwsza krew
Zadanie wykonałam z całkowitym spokojem, tak jak zawsze, kiedy to większość zabójców w moim wieku zaczyna się śpieszyć i panikować po śmierci celu. Ja taka nie byłam. Jeżeli plan był dobry, sporadycznie szło coś nie tak i starczało czasu na wszystko. „Najważniejsze w tym wszystkim nie jest zabicie kogoś, ale sprytne wymyślenie całej otoczki do tego, tak żeby nikt się nie domyślił, kto to zrobił i kto mógł być zleceniodawcą.” Tak często powtarzała ciocia, a ja lubiłam tą zasadę. Zaczęłam zastanawiać się, gdzie zrobię sobie następny tatuaż.

www.inna-wersja.blogspot.com 
Posłuszeństwo
Mrok niczym kotara opadł na korytarze pałacu ukrytego w wulkanicznej górze, jakby chciał osłonić oczy przeciętnych obserwatorów przed czającą się w holach grozą oraz zionącym od nich złem. Słabe światło słoneczne sączyło się do środka przez łukowate okna o jasnoczerwonych szybach i, opadając snopami na przeciwległą ścianę, nadawało jej wygląd łąki usianej niby krwawymi kwiatami. Przez tę żywcem wyciągniętą z koszmarnego snu, upiorną scenerię przedzierał się cień należący do niewysokiej postaci.


http://sunshinelittlestory.blogspot.com/ 
 Rozdział piąty, czyli trochę o imprezie i nagłych komplikacjach 
- No to… na razie – powiedziała Lana uśmiechając się do mężczyzny stojącego wciąż przed nią. Nie bardzo wiedziała co powiedzieć i od razu pożałowała, że nie znalazła jakiegoś bardziej wyszukanego słowa. Zastanawiając się nad tym odwróciła się zamierzając ruszyć w trop Emilii. Nie pozwolił jej jednak. To stało się tak szybko, że nie zdążyła zrobić nawet jednego kroku. Delikatnie złapał ją za łokieć.

http://moj-prywatny-pamietnik.blogspot.com 
Prawda jest największą odwagą. 
 -Agencja zaproponowała nam współpracę, żebyśmy razem spróbowali schwytać Marshala. W zamian za pomoc członkowie ekipy dostaną ułaskawienia i agencja da im spokój.-Powiedział na wydechu. Uśmiechnęłam się radośnie.
-To chyba dobrze...W końcu będziecie mogli wieść normalne życie. Z dala od tych strzelanin i policji.-Chłopak natychmiast zaprzeczył ruchem głowy.
-jak już Marshal zostanie aresztowany, albo zginie, Ja, Domi i Xander mamy dobrowolnie oddać się w ręce agencji. To część umowy...-Szepnął nie patrząc na mnie. Dopiero po jakimś czasie dotarło do mnie to, co powiedział. Podniósł na mnie wzrok ale z jego oczu nie dało się nic wyczytać.-Teraz znasz prawdę. Bałem się ci powiedzieć, bo nie wiedziałem, jaka będzie twoja reakcja, ale teraz już wiesz. Jeśli chcesz, wyjadę jeszcze dziś a ty zostaniesz tutaj. Tu jest bezpiecznie, przynajmniej na razie.-Powiedział niemal bezgłośnie. Siedzieliśmy wpatrzeni w siebie. Chyba czekał na to, że coś powiem, ale ja byłam w zbyt wielkim szoku, żeby wydać z siebie choć słowo. W końcu pokiwał głową, wstał i ruszył w kierunku drzwi...


http://detektywzprzypadku.blogspot.com/
Rozdział XXXIX - Cztery lata później [KONIEC]
- Jak dziś pacjentka się czuje? – zapytała się grzecznie pielęgniarka.
- A jak człowiek może się czuć w zakładzie psychiatrycznym – odpowiedziała drwiącym głosem dziewczyna. Nagle poczuła uderzenie w bark. Skierowała wzrok w stronę półeczki, która była ukryta za białą narzutą. Uśmiechnęła się szeroko, po czym wstała i podała dłoń pielęgniarce. – Dziękuję za dobrze wykonaną robotę.
- Zawsze do usług. – Ukłoniła się lekko, po czym wyjęła powoli przedmiot i podała dziewczynie.
- Zemsta jest … słodka…

1 komentarz:

Szablon