Nowe Rozdziały #4 (31.05.2016)

Bardzo się cieszymy, że liczba zgłaszanych przez was nowych rozdziałów jest coraz większa !

Rozdział 3
Jadalnia była kompletnie zmasakrowana. Wszędzie walały się kawałki jedzenia, potłuczona porcelana i zniszczone części mebli. Nie chciałyśmy dłużej na to patrzeć. Podniosłyśmy nasze bronie, schowałyśmy je do pochw i ruszyłyśmy w kierunku wyjścia.

Rozdział 4
Gdy Dagon się wyprostował, posłał nam nieodgadniony uśmiech i ruszył w kierunku głównego wyjścia. Stałyśmy bez ruchu jeszcze kilka sekund, aż wreszcie z głuchym świstem wypuściłyśmy powietrze z płuc. Dlaczego nie mogłyśmy się ruszyć, odezwać, zrobić cokolwiek? Ten obrzydliwy demon na pewno użył jakiejś niehonorowej sztuczki czy zaklęcia. Próbowałyśmy sobie wmówić, że to prawda, lecz rzeczywistość była zupełnie inna. Fascynował nas i odrzucał jednocześnie. Chciałyśmy go bliżej poznać, ale i trzymać się z daleka.

Rozdział 5
— Nienawidziła go, a jednak pokochała… — westchnęłam pod nosem, mieszając poranną kawę. Jak te uczucia mogły się ze sobą łączyć? Upiłam łyk gorącego napoju i po raz setny wspomniałam obraz pięknego przyjęcia oraz Dagona. 

Rozdział 5(4)
"— Ej, popatrz na mnie... — powiedział kojącym głosem i wymusił spojrzenie prosto w oczy. Biła z nich pewność siebie, determinacja i silna wola walki. — Poradzimy sobie. Jesteśmy kurwa C&C, poradzimy sobie!
Uwierzyła i w tym momencie dziękowała Bogu, że nie jest tu sama. Choć była doświadczoną policjantką, w takich sytuacjach często ogarniała ją panika. Chciała walczyć, ale nie potrafiła realnie ocenić zagrożenia. Strach pętał jej ciało, blokował logiczne myślenie i wtedy to Colin ratował ją z opresji. Brał na siebie odpowiedzialność, przejmował kontrolę, a Catherina po prostu wykonywała jego polecenia. Był nie tylko partnerem, ale i dowódcą. 
— Idą tu — szepnęła, po czym jeszcze bardziej zbladła.
— Wiesz, co robić — stwierdził szybko."

Rozdział 21
"Elsa stanęła pomiędzy nami. Dosłownie.
- Heeej… - mówiła patrząc na przemian za mnie i Ani. – Słyszałam, że chcieliście o czymś ze mną porozmawiać…
- W sumie tak… - Aniela nawet nie próbowała się wymigać. – Tyle, ze ja nawet nie wiem o czym. Spytaj Daniela.
- Nie muszę..."

96. Mistrz jest tylko jeden
"...Doprowadzona do szewskiej pasji wyciągnęłam pobrudzoną dłoń, a następnie wskazujący palec i mimo, iż nie wyprostowałam go skumulowałam w nim potężną dawkę KI by wystrzelić ją w przeciwniczkę. Ona jednak stała, kiedy niedużych rozmiarów pocisk pędził w jej stronę niczym torpeda. Wielkimi oczyma spoglądała na świetlistą szkarłatną kulkę i czekała… Na co? Czy miała świadomość tego czym ją zaatakowałam?..."

Rozdział 2
"Biorąc paczkę do ręki, moją uwagę przykuło wnętrze uchylonej od wczoraj szuflady. Noże. Każde ostrze błyszczało srebrem, w którym to mogłam zobaczyć własne odbicie. Wzięłam jeden do ręki i obejrzałam go dokładnie. Sam ten widok zmotywował mnie już wystarczająco, by działać.
- Nie możesz być słaba. Nie pozwól, byś była bezbronna i wiecznie pomiatana. Pokażesz temu potworowi, gdzie jest jego miejsce - szeptałam do siebie. Na ostrze noża można było nałożyć silikonową osłonkę, więc gdy tylko ją wypatrzyłam na spodzie szuflady, wykorzystałam ją, a następnie włożyłam ostry przedmiot do plecaka."

"Człowiek Tajemnica"
"Zostaliśmy tylko ja i on. Przez chwilę panowała cisza. Odwróciłam od niego wzrok stojąc cicho po drugiej stronie korytarza i próbując się skupić na moim zadaniu. Słyszałam jego kroki, były niezwykle równe aż podejrzane. Szedł w moim kierunku, czułam to. Oparł się ręką o ścianę a drugą dłonią odwrócił lekko moją twarz w swoim kierunku. Popatrzył mi przez chwilę w oczy. Jego twarz była zdecydowanie za blisko mojej."

Rozdział 48. Nic nie jest takie proste na jakie wygląda
Słysząc to Uchiha tylko cudem powstrzymał się przed przewróceniem oczami. Mógł się domyślić, że to akurat ten ANBU wyzwie nowego. Najroślejszy w formacji i najbardziej skory do bitki, zawsze wiódł prym w takich akcjach.
Kiedy tłum się odrobinę przerzedził, mimowolnie zerknął na walczących. Ot zaspokojenie ciekawości. Pojedynek przypominał bardziej bawienie się w kotka i myszkę, ale nie zamierzał tego analizować. Widocznie świeżak nie chciał wdawać się w bezpośrednią walkę. Cóż, może tak było lepiej. Byk wyjątkowo kiepsko znosił porażki o czym przekonał się kilkanaście miesięcy wcześniej. Przypominając sobie tę konkretną sytuację uśmiechnął się pod nosem.

Część III rozdział V : Chad to jest ważne.
(...) - Musisz to zobaczyć. - Powiedziała zaraz rudowłosa i pokazała mu stronę. Chad w tamtym momencie spojrzał na ekran i podszedł do biurka. Zaczął czytać i zwyczajnie nie mógł w to uwierzyć. Zauważył zdjęcie Macy z Nelly, jej osiągnięcia oraz wszystko co było ważne. 
Dopiero teraz zdał sobie sprawę z tego, że Bianca to nie jest Nelly. To jest kolejna siostra Brown.
Ja akurat patrzyłam na niego. Było mi go naprawdę szkoda. Sama nie wiedziałam co mam powiedzieć mu, ale mam nadzieję, że teraz nie będzie wierzył w to że jestem Nelly, bo zwyczajnie nie jestem.
W którymś momencie położyłam dłoń na jego ramieniu. Chad wtedy spojrzał na mnie. Oderwał się od mojej ręki a ja dalej nie rozumiałam jego zachowania. Odwrócił się i spojrzał na drzwi. Chciał chyba jak najszybciej wyjść.
- Teraz wiesz że Bianca nie jest Nelly? - Spytała blondynka i zaraz skrzyżowała ręce na swojej klatce piersiowej. Chad spojrzał na Elizabeth a potem na mnie. Nie wiedział co powiedzieć, był na pewno zaskoczony, tak jak my wszyscy. Wyszedł. Zwyczajnie wyszedł. Nic nie powiedział tylko wyszedł.
- Pewnie mu jest teraz wstyd. - Stwierdziła Nicole a ja po prostu siedziałam. Zaczęłam ręką bawić się swoją bransoletką.
- Na pewno. - Odetchnęła cicho Elizabeth i zastanowiła się przez moment. Dziewczyny spojrzały na mnie. (...)

44 Mały lew
Wstawał świt, a Regulus miał wrażenie, że jeszcze nigdy nie był aż tak ponury. Słońce budziło się w krwawej poświacie, rzucając długie cienie. Drzwi pozostawały zamknięte, choć Regulus z nadzieją patrzył w nie jeszcze przez długą chwilę. Matka pierwsza otrząsnęła się z czegoś na kształt transu – pokręciła głową z niedowierzaniem, a następnie skierowała się do kuchni i usiadła ciężko na zdobionym krześle. Ukryła twarz w dłoniach, chowając się przed leżącym na stole listem. Stworek wrócił do kuchni i, jakby nigdy nic!, zajął się przygotowywaniem śniadania, pogwizdując przy tym wesoło. Regulus wszedł do kuchni – nawet nie zauważył, kiedy pokonał drogę na dół. 

Rozdział 5
- Wesley minus 10 punktów. - sarknął pod nosem.
- Ale za co?
- Mógłbyś choć na moje zajęcia przychodzić schludnie ubrany. Koszula poplamiona, wyglądasz jak jakaś oferma. - przymrużył oczy rozglądając się po sali, każdy z przyzwyczajenia i ze strachu by nie podpaść Snape'owi wpatrywał się w swoje biurko lub w każdą inną stronę byle nie na Mistrza Eliksirów. Zaskoczony zauważył, że tylko O'Conell nie zważała na niego i zachowywała się normalnie.

Rozdział 36. Calum nosiwoda
Bosman Angus pozostawił w hangarze kilku ludzi na wszelki wypadek i przeszedł do planowania popołudniowej hulanki.
- Który idzie ze mną zniszczyć parę butelek? – rozejrzał się po podwładnych. – Boswell, Avery, Pegg. A ty, Flynn? Dostałeś wychodne na ten wieczór, nie?
- Tym razem wolałbym nie, panie bosmanie. Mam sprawę na mieście.
- Sprawę – powtórzył Boswell. – Nieźle ci ta sprawa zawróciła w głowie.
Flynn wzruszył ramionami.
- Powiedziała, że będzie czekać. Sprawdzę, czy mówiła poważnie.
- Jak będzie, to już masz połowę roboty za sobą. Jeszcze tylko jakiś upominek i będzie twoja, przynajmniej na jakiś czas.

Rozdział 8
Poszedłem do swojego pokoju i usiadłem na łóżko wpatrując się w pustą ramkę na zdjęcia stojącą na półce. Miałem tam wstawić jakieś zdjęcie ze szczególną osobą. Jakbym jeszcze taką miał. Obok niej stało moje zdjęcie z Maxem, a dalej z mamą.
-Wiedziałam, że kiedyś będziesz je chciał.-powiedziała mama stojąca w drzwiach pokoju. Podała mi fotografię i już wiedziałem ,że będzie to idealne dla niej miejsce.

Czas: 2
– Ukochanej? – Nie mogła się powstrzymać. Musiała zapytać. W jej głosie pobrzmiewało niedowierzanie.
Twarz Urbiego przybrała teraz bardzo osobliwy wygląd. Jeśli to w ogóle możliwe – rozpromienił się jeszcze mocniej, jeszcze intensywniej. W jego oczach zalśnił taki żar uczucia, że Vira poczuła się odrobinę jak intruz, spoglądając w nie. Wniosek był jeden: chłopak był naprawdę mocno zakochany.
– Tak! Ty i Colette na pewno się dogadacie. Ona jest… – Szukał odpowiedniego określenia, choć Elvire mogła się założyć, że potrafiłby mówić o niej godzinami i opisywać ją w najróżniejszy sposób. – … dość specyficzna. Jeśli chodzi o innych ludzi. Jest typem samotniczki, woli po prostu poezję, książki od towarzystwa. Ale ja wiem, że przydałaby jej się przyjaciółka. A jakoś dziewczyny z naszej szkoły za nią nie przepadają…
– Urbi – przerwała mu stanowczo – ukochana? – powtórzyła. Może nie powinna się tego tak bardzo czepiać, ale to brzmiało jak tekst z jakiegoś taniego romansu lub Zmierzchu (Coś w stylu: Edward nie jest moim chłopakiem, jest ukochanym itd.). – Nie lepiej nazywać ją po prostu swoją dziewczyną?
Twarz chłopaka cała się zaczerwieniła.
– Ona… nie jest moją dziewczyną. Jeszcze nie! – dodał szybko, na widok jej zdumionego spojrzenia. – Wciąż nad tym pracuję. Na razie przyjaźnimy się. I to jest już w sumie spore osiągnięcie.

Rozdział 6 - Wszystko, co jej kazano
Weszła do swojego pokoju. Ciemnozielone ściany od razu ją odprężyły. Komórka leżała tam gdzie ją zostawiła, czyli na parapecie. Zielona dioda migała, co znaczyło, że miała nieodebrane połączenie.
MAMA – NIEODEBRANYCH POŁĄCZEŃ 5
– Świetnie, a jeszcze nie mam nic na koncie – zirytowała się – Teraz muszę czekać.
Nie trwało to zbyt długo, może tylko trzy minuty jak po pokoju rozniosła się piosenka Ordinary Human zespołu OneRepublic.
– Mamo? Czemu dzwoniłaś?
– Czemu do jasnej cholery nie odbierasz – usłyszała krzyk matki – Dobijam się od pół godziny.
– Byłam u Macieja, dać lekcje ze szkoły.
– Czemu nie wzięłaś telefonu?
– Po prostu zapomniałam, może powiedz, co się stało, że dzwoniłaś.
Maja usłyszała westchnięcie. Wyobraziła sobie, jak po drugiej stronie jej mama przeciera czoło dłonią.
– Jestem na komisariacie.

Into dust, n #63
Klin klinem, albo... Wirujące na wietrze kartki. Strzaskane lusterko. Rozsmarowana na chodniku szminka. Stłuczone kolano. Bezmiar nędzy, ocean milczenia. Oraz on. Jej bohater. Przybywający w samą porę. Na białym koniu? Bynajmniej. Zamiast miecza dzierżący czerwoną różę. Zamiast rozbrajającego uśmiechu uzbrojony w grymas niezadowolenia. Niepokojąco wolny od takiej tam blondynki.
Kiedy z zawziętością oraz ustami zaciśniętymi w wąską kreskę zbiera jej rzeczy, ona, półprzytomna z bólu, z wypiekami na policzkach, z poziomu parteru taksuje go wzrokiem. Odrabia kolejną życiową lekcję. Poznaje znaczenie słowa wstyd. Pozwala sobie robić to bez końca. Na milion różnych sposobów.

20. Rodzina może uczynić nas słabszymi, albo silniejszymi
"– Tatusiu. Ja go naprawdę kocham. A on kocha mnie i byłam przy nim szczęśliwa. Czy to nie jest dla ciebie ważne? – Szybkim gestem przetarła policzki. – Proszę, tatusiu. Będziemy mogli znów być rodziną. Pomóż im, a wszystko ci wybaczę. Tylko powiedz im wszystko, co wiesz. Inaczej stracimy rodzinę.
Michael Coldwell, twardy zawodnik, cały drżał, a jego oczy lśniły od wstrzymywanych łez. To działa, przemknęło Edwardowi przez myśl gdy mężczyzna zacisnął dłonie, aż pobielały mu kłykcie. Spuścił głowę i... wybuchnął płaczem. Każdy człowiek ma swój słaby punkt, nawet jeżeli udaje, że nie posiada uczuć. W każdym z nas tkwi chociaż mała odrobina człowieczeństwa i jest coś, co nas rozkłada - na przykład rodzina.
Zarówno dla Coldwella jak i Edwarda były to słabe punkty. Mogli wydawać się niezniszczalnymi zawodnikami, ale nie w stu procentach. Najbliżsi wydobywali ich człowieczeństwo ponad twardy mur.
Jeżeli któryś z twoich bliskich cierpi, ty cierpisz razem z nim. Edward pamiętał moment, kiedy jego syn leżał w szpitalu na zapalenie płuc. Trwał przy nim dzień w dzień, godzina w godzinę. Do swojego biura nawet nie jeździł, bo nie byłby w stanie skupić się na czymkolwiek innym niż syn. On był wtedy najważniejszy i wszystko inne przestało się liczyć. Jednak zarówno Ian jak i rodzice byli przy nim i to czyniło go silniejszym zawodnikiem.
Rodzina może uczynić nas słabszymi, albo silniejszymi.
W przypadku Michaela, wszelkie mury pękły jak słaba tama."

Rozdział XVII
„— Pierwszy raz słyszę coś takiego — odparłam zaskoczona jego słowami. — Ale generalnie…
— Rozumiem. — Uniósł wyprostowaną dłoń. — Lepiej zmieńmy temat, bo znowu zaczniesz się ze mną kłócić.
— To nie ja się…
— Wybierasz się na Bal Bożonarodzeniowy? — przerwał mi po raz kolejny, przywdziewając na usta zadowolony uśmiech. Spojrzałam na niego z politowaniem, ale nie skomentowałam jego zachowania. — Mają być Fatalne Jędze.
— Tak — odpowiedziałam lakonicznie, kiedy ponownie ruszyliśmy razem na siódme piętro.
— Z kim?
— Nie zdradzę — powiedziałam z lekkim uśmiechem, będąc ciekawa, jak zareaguje. — Ale za to wiem, z kim ty idziesz.
— A to niby skąd?
— Mam swoje źródła — rzekłam, wzruszając „nieporadnie” ramionami, na co on pokręcił głową.”

Dwa
– Stark, wychodzimy – powiedziałam tonem nieznoszącym sprzeciwu.
– Jak ty nic nie rozumiesz, Holly – westchnął, opierając się oblat i wychylając szklankę do ostatniej kropli. Jego nastawienie się zmieniło. – Nigdzie się nie wybieram. Za to ty chyba masz robotę, co? Mogę cię zwolnić w każdej chwili.
– Ciekawe, kto ci będzie wtedy zmieniał pieluchy – prychnęłam.
Tony niespodziewanie się odwrócił i złapał mnie za bluzkę zadziwiająco trzeźwo. Posłał mi groźne spojrzenie ciemnych oczu.
– Zostaw ją – warknął natychmiast Steve, ale Tony go zignorował.
– Nie potrzebuję niańki, dziewczyno – wyszeptał, a jego oddech podrażnił mój nos. W tej samej chwili za oknem rozległ się grzmot. – Jeśli będę chciał pić, będę pił. Jeśli będę chciał skakać ze spadochronem, skoczę. A jeśli bez spadochronu, to skoczę bez spadochronu. Więc albo usiądziesz i się napijesz, albo wrócisz do pracy z tym blond żołnierzykiem.
Puścił mnie zanim Steve zareagował siłą i odwrócił się, pokazując tym samym, że nie ma dyskusji. Ze zdziwieniem poczułam, jak obraz przed moimi oczami rozmywa się przez napływające łzy. Zamrugałam, natychmiast je odpędzając. Napotkałam rozeźlone spojrzenie błękitnych oczu Rogersa.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Szablon