Nowe Rozdziały #1 (10.01.2016)

Pierwsze w nowym roku Nowe Rozdziały.

http://morningmugfullofideas.blogspot.com/ 
American Dream
Josh zawsze miał smykałkę do muzyki. Pisał teksty, nagrywał piosenki… Nigdy jednak nie chciał ich publikować, bojąc się, że jego twórczość zostanie po prostu ośmieszona i zmieszana z błotem. Wszystko się zmieniło, gdy w liceum pokłócił się ze swoim jedynym przyjacielem Haydenem właściwie o głupotę. Wtedy stwierdził, że nie ma nic do stracenia. Założył parę kont na kilku portalach społecznościowych i wrzucił tam swoje pracę... Czy wszystko od tamtej pory toczyło się tak jak dotychczas myślał?

http://only-illusion.blogspot.com/ 
04. Trujące
- Chcesz mnie zostawić! Chcesz odejść! - zaczęłam okładać Severus'a pięściami, zupełnie nad sobą nie panowałam. Po tak długim czasie tłumienia w sobie tego, jak bardzo boli mnie jego decyzja o przyszłości, wszystko wyszło na zewnątrz. Cały ból, cały żal. Straciłam kontrolę. - Zostaw mnie! Zostaw już teraz! Idź stąd! Zejdź mi z oczu! - nadal okładałam go ciosami, jednak były one tak karkołomne i pozbawione siły, że Sev bez trudu je zatrzymał i chwycił mnie za nadgarstki. Spojrzał na mnie swoimi czarnymi oczami, w których teraz malował się krzyk i łzy. Ostatkami sił wyrwałam swoje nadgarstki z ucisku. Nadal prowadzona emocjami i pozbawiona racjonalnego myślenia rzuciłam mu ostatnie spojrzenie, odwróciłam się i pobiegłam w głąb lasu.

http://mask-fanfiction.blogspot.com/ 
Rozdział 4.
– Nie, nie. Po prostu się martwiłem.
– Oh, czyżby... – mruknęła pod nosem, lecz na tyle głośno, żebym usłyszał. Ton jej głosu nie wróżył niczego dobrego.
Byłem pewien, że patrzy na mnie morderczo, bo niemal czułem jak jej spojrzenie wywiercało mi dziurę w głowie. Nie chciałem się niepotrzebnie denerwować, choć dłonie zaczęły mi drżeć niekontrolowanie i już dłużej nie potrafiłem nad tym zapanować.
– Żebyś wiedziała! Tak, martwiłem się.
– Okazywałeś to w dość dziwny sposób. – Zerknąłem na nią i zauważyłem, że wydęła usta w niezadowoleniu, tym samym rozzłoszczając mnie jeszcze bardziej.
– Nawet nie wiesz jak trudne było dla mnie rozstanie z tobą...
– Przestań – powiedziała stanowczo, urywając mi w połowie zdania. – Nie chce mi się tego słuchać. Mam dość.
– Ale...
– Po prostu milcz.

http://konohasenjuuchicha.blogspot.com/ 
Time for love cz.4
— Po cholerę się tłumaczysz, kretynie? — fuknęła, przewracając teatralnie oczami. — Zostałeś zaatakowany i tyle. Zdarza się.
— To miło, że podchodzisz do tego tak liberalnie, ale mimo wszystko…
— Oj, zamknij się, Uchiha. Mów z czym tu przyszedłeś. — Liv bezceremonialnie weszła mu w słowo, szybko zmieniając temat. Nie chciała wkraczać na jeszcze bardziej grząskie tereny, zwłaszcza, że on jakoś dziwnie nie miał nic przeciwko. To nie wróżyło dobrze. Musiała jakoś odwrócić uwagę bruneta od kontynuowania tamtej żenującej rozmowy. — Skoro wparowałeś do damskiej toalety niczym hiszpańska inkwizycja, to to musiało być ważne.

http://nauczysz-sie-mnie.blogspot.com/ 
Rozdział 11
Gdybym spośród całej masy słów, które liczy język polski musiała wybrać to jedno, idealnie opisujące dzisiejszy dzień, byłoby to słowo „dziwny”.
Wiem, dziwny to jest raczej mój wybór, bo mając do dyspozycji miliony wyrazów, decyduję się na tak banalne i chyba nawet trochę przygłupie określenie, ale nic na to nie poradzę. Z ręką na sercu i stuprocentowym przekonaniem, stwierdzam, że ten dzień był naprawdę dziwny, najdziwniejszy ze wszystkich dziesięciu dni, które spędziłam w Stodolnej, i nawet nie zdajecie sobie sprawy z tego, jaka jestem szczęśliwa, że już powoli dobiega końca. Co prawda wcale nie daje mi to gwarancji, że jutro będzie mniej dziwnie, ale zawsze warto mieć nadzieję, prawda?

http://nowy-swiat-andrei.blogspot.com 
Rozdział 35
(...)Bestia była cała czarna i chodziła na dwóch łapach. Miała szkarłatne bez źrenic oczy, posyłające każdemu mordercze spojrzenie. Jej zęby były długie i ostre. Górna ich część wystawała na zewnątrz. Tak samo jak długi, szorstki język, pokryty dziwnymi brodawkami. Jej ostre pazury były tak mocne, że pozostawiały po sobie zadrapania na kamiennej podłodze. Czarne, zapierające dech w piersiach skrzydła o ostrym zakończeniu i kształtem przypominający trójkąt, tylko czekały, aż będą mogły się rozłożyć.
Kobieta podeszła do ,,zwierzątka’’. Obiema dłońmi złapała je za policzki i ucałowała w sam czubek głowy.
— Zabij ją — rozkazała, uśmiechając się przy tym jak seryjny zabójca.
(...)— To już twój koniec, Aweno. — Bestia przemówiła Jej głosem. — Możesz pożegnać się z życiem.
— I tak nie osiągniesz swojego celu. To już jest zapisane w gwiazdach. Nie uda ci się! — wykrzyczała czarownica.
Odpowiedział jej szyderczy śmiech.(...)
— Wciąż jesteś taka zawzięta — zaśmiała się szyderczo Ona. — Jak zawsze. Czy kiedyś się tego oduczysz? — Potwór szarpnął ją za włosy. — Poradzę sobie sama. Szkoda marnować czas na ciebie.
— I tak ci się nie uda. Nie zmienisz przeznaczenia.
To były ostatnie słowa, jakie wypowiedziała Awena. Potwór zatopił w jej sercu pazury. Z oczu czarownicy popłynęły łzy. Już nie poruszyła się. Umarła. Martwe ciało opadło na podłogę, plamiąc ją krwią. Bestia zaczęła znęcać się nad nim, aż w końcu postanowiła zrobić sobie z niego pożywienie. Dawno nie jadła.

http://tony-rule-the-waves.blogspot.com/ 
Rozdział 33. Obcy brzeg i obce morze
- Na pewno okręt podwodny – rzucił Henry z ponurą wesołością. – Mamy dziś chyba szczęście.
W miarę, jak się zbliżali, podłużna sylwetka u-boota wśród fal stawała się coraz wyraźniejsza. Żelazny waleń kajzera szedł na północny wschód i lotnicy zachodzili go od bakburty. Na pokładzie dostrzeżono brytyjskie maszyny, niewyraźne sylwetki na kiosku zaczęły się szamotać. Czy to rzeczywiście nieprzyjaciel? Tylko przez ułamek sekundy to pytanie zajaśniało w głowie Tony’ego, natychmiast zagłuszył je szum krwi w skroniach i przyśpieszone bicie serca. Znów coś się działo!

www.theasphodelus.blogspot.com
13.
Mecz towarzyski z Ravenclawem, który mieliśmy zacząć za jakieś dziesięć minut, różnił się nieco od rozgrywek o puchar.
Po pierwsze, McGonagall i Flitwick dogadali się z Hooch, żeby móc sędziować mecz. Okej, może i nie rozumiałem, dlaczego chcieli to zrobić, ale skoro nikomu to nie przeszkadzało i właściwie nie robiło nam jako graczom większej różnicy, to dlaczego nie.
Po drugie, Ann nie komentowała dzisiejszego meczu; stwierdziła, że będzie się zajmować tylko rozgrywkami o puchar, a poza tym woli pomóc Michaelowi z materiałem do Echa i razem porobią zdjęcia.
Po trzecie - i najważniejsze - jako kapitan drużyny Gryfonów czułem się odpowiedzialny za skład drużyny i jeśli cokolwiek z naszego planu się nie uda, lub co gorsza - ktoś się dowie - byłbym w najgorszej sytuacji. W końcu nawet jeśli nie dostalibyśmy szlabanu na wszystko poza jedzeniem, oddychaniem i odrabianiem lekcji, to nie mielibyśmy najmniejszych szans na puchar.

historiepewnegodemona.blogspot.com
Opowiadanie II "Czy wiesz, o co walczysz?" cz. XIV
"Czekanie zawsze było najgorsze. Te kilka uderzeń serca, które rozchodzą się po całym ciele, w czasie, który na złość i na przekór wszelkim prawom fizyki zwalnia, do nie dających się wytrzymać sekund o długości godzin. Kroki robiły się coraz głośniejsze, na domiar złego stopniowo dołączały do nich kolejne. W naszą stronę zbliżało się co najmniej cztery demony, o wymiarach znacznie przekraczających przeciętną, co wywnioskowałem z nasilającego się rytmicznego, ociężałego człapania. Gorączkowo starałem się wymyślić, wyjście z tej idiotycznej sytuacji, podczas gdy mój niechciany towarzysz niedoli, tylko westchnął z rezygnacją, powstrzymując się od kolejnego komentarza, na temat przyjęcia śmierci z honorem. Osobiście nie miałem żadnych awersji odnośnie honoru. To śmierci nie zamierzałem przyjmować w żadnej formie."

http://nowa-w-hogwarcie.blogspot.com/
Rozdział 28 W ramionach wroga
Zaczął iść w stronę wyjścia, ale chwyciła go za rękę, zatrzymując ją. Posłał jej pytające spojrzenie. Nora, odrobinę nie wierząc w to, co ma zamiar zrobić, ale ufając swoim uczuciom, powiedziała:
– Pewna osoba radziła mi coś zrobić w danej sytuacji i… – zacięła się, biorąc głęboki oddech i starając się opanować podniecenie.
– I co? – spytał, marszcząc brwi.
Nie opowiedziała, tylko wspięła się na palce i go pocałowała.

Dotyk drewna zaczyna jej doskwierać. Jej serce drży na samą myśl o tym, że właściwie bez mrugnięcia okiem, tu i teraz, mogłaby pozwolić Adrienowi się odzyskać. Rozum jednak dyktuje coś zupełnie innego. Każe wziąć się w garść i zrobić to, od czego powinna była zacząć. Ratować się. Zawalczyć o swoją godność. Przestać być marionetką w rękach szaleńca. Spopielić jego pochopne nadzieje na szczęśliwe zakończenie.
Nieprzyjemnie pokrzepiona możliwością odpłacenia mu za wyrządzone krzywdy unosi się na krześle i skraca resztki dystansu. Sylabizuje prosto w jego usta:
— To ty mnie zostawiłeś, Levine... bądź łaskaw o tym nie zapominać.
— Nie pozwoliłem ci wstać, Welch. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Szablon